poniedziałek, 3 lutego 2014

Oleje zadziałały! Aktualnie

Ferie. Upragnione ferie, bo już naprawdę nie dawałam rady. Mam sporo zaległości z rozszerzonych przedmiotów ale tym zajmę się... później.
Teraz ferie.
I włosy! Postanowiłam zabrać się za porot włosów. Ostatnio sporo mi ich wypadło. Myślę, że wpływ na to mają przede wszystkim witaminy, a raczej ich brak. Zauważyłam ogólne osłabienie organizmu, gorsza kondycja skóry i gorsze samopoczucie. Coś w tym musi być. Poszukam informacji na temat porostu - przyspieszaczy. Wiem o drożdżach, siemieniu, kozieradce, pokrzywie i Jantarze... Przetestowałam tylko to ostatnie więc pora najwyższa przemóc się, kupić i próbować.

Przed podcięciem:
Po:

Co się stało od początku tego roku? Przede wszystkim naprawdę częste olejowane włosów. Jak na mnie. Głównie męczę arganowy i bardzo rzadko mieszanka Alterry. W planach jest olej lniany.
Odkryłam przyczynę wiecznego puchu na głowie. No zgadnijcie, co mądrego robiłam. Katowałam je codziennie odżywką z keratyną! Włosy nie miały szans odpocząć od białka, który nadbudował się na strukturze. Na szczęście odstawienie całkowite i szampon z SLS pomógł. Teraz jej nie używam (chociaż stopniowo wprowadzę. Proteiny przecież nie szkodzą ;) za to odżywka ze Schwarzkopf czarna (w składzie również keratyna) ląduje na moich włosach po umyciu włosów SLS. Za wcześnie jednak na takie słabe nawilżanie ponieważ moje włosy nie są wtedy wystarczająco dociążone.
Moje eksperymenty przynoszą mi same pozytywy na dłuższą metę. Nigdy nie mogłam przebrnąć przez informacje kiedy proteiny, kiedy nawilżacze... aż do momentu kiedy sama to przetestowałam. Tak samo z olejami. Idę naprzód!

Jestem zadowolona z moich włosów. Są dociążone (co widać na zdjęciach), śliskie, miękkie w dotyku. Zrobiłam krok milowy od grudnia! Muszę się pilnować i nadal często nakładać olej na włosy a wszystko pójdzie w jeszcze lepszą stronę. Korci mnie przyciemnienie koloru, pasowałoby mojemu typowi urody ale z drugiej strony wiem jak destrukcyjnie działają na mnie wszelkie farby. Może wytrzymam bez. Na farby przyjdzie czas!
Zgubiłam moje naturalne fale ale myślę, że po koczku albo harmonijkowaniu znów pojawiłby się skręt:
Moja duma po ploppingu daaaawno temu:


Jeszcze jedna uwaga: moje włosy lubią suszarkę (ale to też zależy od wcześniejszego nawilżenia) a jeśli schną bez niej to tylko z uczesaniem na sucho. Inaczej są poplątane i wyglądają nieciekawie.
Muszę się przyłożyć do zabezpieczania końcówek jeśli chcę mieć długie włosy.
Znów jeden wielki chaos ale po takich dobrych wynikach myślę, że się zmotywuję do częstszego pisania i dzielenia się moimi uwagami. Trzymajcie się!

A już w środę moja osiemnastka! Przyjmuję spokojnie i uważam, że za wcześnie dla mnie na dowód... ale kalendarz nie kłamie. :)