Ktoś mi się włamał na konto... Poznałam po komentarzach, których nigdy nie pisałam, a były podpisane moim kontem. Dziwne... ale już ogarnęłam sytuację.
Nadal nie mam aparatu, tak mi źle bez dokumentowania mojego włosowego życia, że postanowiłam cokolwiek napisać. Chociaż bez zdjęć to totalnie bez sensu.
Moja codzienna rutyna dalej działa, a mianowicie mycie włosów około godziny 19 (jeśli nigdzie nie wychodzę :): jeśli włosy są bardzo tłuste, to OMO - odżywka (jakakolwiek jest w łazience), szampon Babydream i odżywka - do wczoraj była to Garnier z awokado, ale skończyła się. Polecam bardzo! Miękkie włoski, nie znalazłam wad. No, może to, że za szybko się kończy. I opakowanie nie chce czasem współpracować i spada z hukiem pod prysznicem, a "zapięcie" plastikowe urwało się po jakimś czasie (ale nadal działało, więc bez wielkiej szkody). Odżywka ze Schwarzkopf z 7 bodajże olejami w składzie nie dla mnie. Nie zauważyłam pozytywów, może niektóre oleje nie były stworzone dla mnie.
Oleje. Staram się nakładać często, ale wiecie... jak to bywa. W jednym tygodniu udało mi się nałożyć trzy razy, w tym tygodniu tylko raz... Ale motywacja duża! Zauważyłam, że około 10cm od głowy nie mam "miotły" czyli pielęgnacja działa cuda.
Problem zauważyłam z porostem - nie jest kolorowo. Mam na półce Jantar - trzeba się zmotywować i do tego! :) Drugi problem jest z moim wieczornym myciem - nieraz przychodząc ze szkoły jadłam obiad i musiałam znów gdzieś biec, niekiedy byłam poza domem do późna, a moje włosy - doba od ostatniego mycia... wielkie oklapy, strąki. Ze świeżością nie było ostatnio wielkiego problemu, ale wiadomo, że nie była pierwszej klasy.
+ Wreszcie kupiłam żel do mycia twarzy bez sls w składzie (Lirene peelingująco-oczyszczający fioletowy). Nie wysusza, chociaż poczułam parę razy napiętą skórę na policzkach, ale normalną sprawą jest to, żeby nałożyć krem i tutaj zaczynają się schody. Mam mieszaną cerę - normalna na policzkach, tłusta w strefie T. Nie wszystkie kremy są idealne :) krem z Ziaji ma w składzie parafinę, która zatykała mi pory na nosie = zaskórniki (apropo zaprzestałam kurację z olejkiem pichtowym, bo w ogóle nie pomagał). Kupiłam ostatnio krem z Nivea nawilżająco-matujący. Mat? Świecę się baaaardzo po nim, zauważyłam bolące bułki na twarzy = wysyp. Nie jestem pewna czy to przez krem, bo sam w sobie mi nie szkodzi - nawilża ładnie, a co do matu... Przyzwyczaiłam się, że co godzinę muszę wyjąć chusteczkę i wytrzeć nos, bo inaczej istnieje obawa, że zacznie mi kapać olej :D teraz, gdy jest ciepło żyję w depresji. Dosłownie czuję, jak moja skóra produkuje łój.
Plany? Pozbyć się bułek na twarzy zanim wyjdą w całości, zadbać o paznokcie (odżywki do paznokci same w sobie nic nie robią) Dalej paznokcie mi się łamią, rozdwajają... Tragedia szczerze wam powiem... Nie mam siły z tym walczyć. Paznokci nie maluję, bo musiałabym zmyć lakier po 2 dniach, bo odpryski. W ogóle... zmyć lakier = wysuszyć paznokieć. Nakładam tylko odżywkę, która nic nie daje. Żadna.
Już nie wiem o czym pisałam... Jutro i we wtorek mam masę sprawdzianów w szkole, na większość oczywiście nic nie umiem, mózg przestał pracować w lutym :)) szkoło, kończ się. Dziś zaliczyłam pierwszą noc przy otwartym oknie, wiosnaaa! Uff, już sama nie wiem o czym miałam pisać. Zapomniałam. Obiecuję, że w maju zamówię w końcu ten obiektyw i będę miała czym robić zdjęcia!
Pizza mi dochodzi w piekarniku... Mmmm jak pachnie. :)
Pizza mi dochodzi w piekarniku... Mmmm jak pachnie. :)
BUZIAKI! :)