środa, 16 stycznia 2013

Denko I (w porę i w czas, jak to ja)

Cześć, Kochane! Trochę tutaj pozmieniałam, ale sama autorka - Ja - nadal ta sama. Nadal nie jestem zadowolona z efektu (chcę fajny emblemat, ale nie umiem żadnego treściwego zrobić, więc pozostaje zwykły napis). Ale chyba estetyka nadal zachowana, tak? Co myślicie o zmianie? :)
Dzisiaj nietypowo - denko. Wiecie, że jestem wiecznie opóźniona, więc denko w środku miesiąca raczej nie powinno Was zdziwić.
Szampon Babydream - aktualnie jestem w połowie drugiej buteleczki, mam jeszcze trzecią (wszystkie trzy kupiłam podczas jakiejś promocji, mój pierwszy szampon bez SLS). Podejrzewam go o brak postępu w mojej pielęgnacji włosów. Może za dużo wymagam, ale nie widzę różnicy od jakiegoś czasu... W każdym razie myje mi się nim nieźle, jak na teoretycznie bezpieniacza. Nie wiem czy kupię ponownie.
Szampon z Isany (seria z olejem z babassu) skończyłam już 3-4 miesiące temu, ale okazji nie było żeby o nim napisać. Właściwie nie pamiętam jak się spisywał, towarzyszył mi podczas początkowego włosomaniactwa, ale zły nie był. W każdym razie nie mam teraz do niego dostępu, więc ocena jest zbędna.
Odżywka Isany z babassu - była wybawieniem podczas wilgotnej pogody. Brak puszu - to było zauważalne. Kupiłabym ją na jesień, ale póki co w Polsce dostępu do niej nie mam.
Nivea energy fresh - po KAŻDYM antyperspirancie swędzą mnie pachy, nie wiem o co chodzi... Pewnie kupię ponownie, bo aktualne szału nie robią
Odżywka Isany - nic nie zrobiła z włosami, powiedziałabym raczej, że wysuszyła moje włosy. Z tego, co wiem nie jest to miniaturka tej dużej tubki, więc tej nie kupię, a dużą tubkę tak.


Muszę coś zrobić ze zdjęciami na dysku... zgram je na cokolwiek w najbliższym czasie, bo zajmują 3/4 miejsca, a są jednak dla mnie ważne. :)
Są tutaj jakieś dziewczyny, które wchodzą tutaj regularnie? Możecie dać mi jakieś rady, cokolwiek? Wiem, że mało tutaj wiedzy dla szerokiego grona ludzi, bo to bardziej mój osobisty dziennik, a nie blog informacyjny, ale z czasem się do zmieni. Wraz z poszerzeniem mojej wiedzy. :)
Picie pokrzywy skończyło się fiaskiem. Nie wiem czy to okres, ale miałam lekki wysyp. To bym przeżyła - mam ferie, nie przebywam bardzo dużo w oświetlonych, publicznych pomieszczeniach, ale wzmożenie oddawania moczu mnie przerosło. To moja druga tura picia pokrzywki i bardzo mnie zdziwiło, że musiałam chodzić do łazienki co 10 minut. Nie przesadzam... Kiedyś wrócę do picia!
Buziaki!

4 komentarze:

  1. Ja na pewno będę tu wchodzić regularnie! :)
    Dopiero zaczynam przygodę z dbaniem o włosy i każda rada jest dla mnie bardzo ważna. A z Twojego bloga mogę się duuuużo dowiedzieć :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja będę też włazić, sama zaczęłam piać dziennik odnośnie swoich kudłów, bo chce zapuścić :D

    OdpowiedzUsuń
  3. ja pokrzywę piję codziennie od pół roku :))

    OdpowiedzUsuń
  4. :)
    To nie jest miniaturka.
    Sama się na to nacięłam.
    Mają zupełnie inny skład, ta nie może nic dobrego zrobić, duża jest w porządku, używam jej:)
    Skład połowę krótszy:D
    Wersji mini boje się użyć.

    OdpowiedzUsuń