czwartek, 3 stycznia 2013

Aktualizacja, nowości-starości

Miała być dziś druga część maratonu, ale odzewu nie było żadnego (a spodziewałam się małego, więc lekkie  zszokowanie było), więc cóż... powrócę do pierwotnego pomysłu i będę pisać dla siebie, tylko i wyłącznie. O włosach. Dzienniczek dla włosomaniaczki jest bezcenny w końcu!
Zdjęć sporo, bo nie umiem się zdecydować.

Jestem zmuszona robić zdjęcia z lampą czy tego chcę czy nie. Muszę też kupić obiektyw, bo kit całkowicie się spieprzył. Przerwa poświąteczna i długie lekcje w szkole wysysają ze mnie resztki energii, ale trzymam się mocno, bo od walentynek mam ferie zimowe! 
Zacznijmy od tego, że na wielu zdjęciach moje włosy wyglądają rewelacyjnie, a na innych jest miotełka... Będą podpisy pod zdjęciami (niestety nie zapisuję już sobie czym myłam włosy, jakiej odżywki użyłam danego dnia i jestem w czarnej... :P dlatego od jutra ekstra motywacja!)
Pamiętam, że wczoraj umyłam włosy Babydreamem (który coraz bardziej mnie rozczarowuje, w ogóle nie chce się ostatnio pienić) + resztki Isany z babassu (była z tyłu półeczki, wystarczy jeszcze na 2 razy) pokochałam ją dopiero teraz, gdy zaczęłam trzymać ją dłużej. Aż przykro... wiem, że nie tylko mi podpasowała. Do odżywki dodałam trochę olejku ze słodkich migdałów. Czesałam na mokro, ale jak zwykle były "posklejane" i wyczesałam pierwszy raz od dawna na sucho. Dtanglerem. Szok! Nie było ogromnego puchu, kropla jedwabiu wtarta we włosy i wyczarowałam śliczne włoski! Moje włosy coraz bardziej poprawiają mi humor. A macanie ich na lekcji i patrzenie jak błyszczą to coś niesamowitego!!! :)

Wczorajsze końcówki, moja mamusia fotografem i albo włosy poza kadrem albo takie coś wychodzi...

Jaram się!

Zaciemnione włosy, pozdro obiektyw i robienie zdjęć wieczorem.

Końcówki ucięte, a jakże inaczej. Wczorajsze, jaram się!

Zdenerwowałam się, że czubek głowy zaciemniony (jak na dole) i wysunęłam głowę. Również wczorajsze (już nie ma efektu wow)

Wczorajsze.

Wczorajsze, wyczesane na mokro po wyschnięciu robią się strąki...

Miotełka, ech



Zakupy "ostatnie" a żel pod prysznic już się skończył.

Skład szamponu (to nie dla mnie ten szampon, ale czasem użyję)

Mydło używam do mycia twarzy.

Te zdjęcia były robione z odstępem czasowym... lakiery dorwane jeszcze podczas promocji na kolorówkę. Lakiery mnie irytują. Pękać nie zawsze pęka, a drugi schnie milion lat świetlnych. Na drugi dzień byle dotyk i już są odciśnięte. NOT. Ale kolor śliczny!

4 komentarze:

  1. chciałabym taki kolor włosów jaki masz na tym ostatnim zdjęciu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też bym taki chciała! :D Niestety, to tylko aparat. Ja mam w ogóle jakiś inny ten kolor, nawet nie jestem pewna czy to mój 100% naturalny, czy może wypłukana farba sprzed pięciu lat :D

      Usuń
  2. Widzę mojego ulubionego garniera :) Pięknie Ci się błyszczą włosy!

    OdpowiedzUsuń